Hermiona Granger szła po pustym korytarzu Hogwartu z książkami w rękach. Rozmyślała nad przeszłością. Jeszcze niecałe pół roku wcześniej w tym samym miejscu kręcili się śmierciożercy. Ale na szczęście, dobra strona zwyciężyła wojnę. Harry’emu udało się pokonać Voldemorta i wyswobodzić świat czarodziejów. Wszystkie szkody wynikłe z Bitwy o Hogwart udało się naprawić. A więc rówieśnicy Harry’ego, Hermiony i Rona pojawili się ponownie w Szkole Magii, aby spokojnie dokończyć siódmy rok nauki. Byli w prawie takim samym składzie, jak wcześniej, nie licząc poległych - uczniów i nauczycieli. Ludzie powoli godzili się ze stratą bliskich i jak najlepiej korzystali z życia, co znacznie poprawiło atmosferę początku roku. Większość uczniów Slytherinu, pomagających Czarnemu Panu, została oczyszczona z zarzutów, więc już w pierwszych dniach września pojawiły się imprezy i różnorodne kawały.
Ich ostatni, siódmy rok zapowiadał się znakomicie. Gryfonka dobrze wiedziała, że zapewne już nigdy nie powróci do tej szkoły. Skończy się przesiadywanie w bibliotece i na błoniach, codzienne patrzenie na piękne widoki za oknami, rozkoszowanie się zapachem świeżego pergaminu, kibicowanie zawodnikom Quidittcha, uczniowskie imprezy, przesiadywanie w ulubionych miejscach w zamku i rozmyślanie…
Wkroczy w dorosłość. Trudną, bezlitosną dorosłość, w której będzie musiała walczyć o swoje.
Kto wie czy uda jej się znaleźć satysfakcjonującą pracę? Założyć rodzinę? Znaleźć tego jedynego?
Wiedziała, że jej rodzice będą ją wspomagać. Po tym jak Hermiona na nowo zwróciła im pamięć, stali się jeszcze bardziej oddani dla swojej córki. Tak szczerze, to Gryfonka nie chciała jeszcze być dorosła.
Dlatego postanowiła jak najlepiej spędzić czas w tym roku szkolnym. W jej OSTATNIM roku szkolnym w Hogwarcie.
“Oj, będzie się działo” - pomyślała, z delikatnym uśmiechem.
Hermiona była tak pogrążona w swoich myślach, że nawet nie zauważyła, gdy zza zakrętu wyłonił się idący szybkim tempem blondyn. Po chwili okazało się, że on również jej nie spostrzegł, ponieważ wpadli na siebie z impetem i oboje się wywrócili.
- Cholera jasna! - warknął wkurzony chłopak, zbierając się z podłogi. - Uważaj jak łazisz… - urwał i spojrzał na stojącą już dziewczynę. - Granger?
- Cześć Malfoy - odparła z perfidnym uśmieszkiem. - Mówi się przepraszam.
Draco przez chwilę zastanawiał się, jak zareagować.
Po zakończeniu Bitwy o Hogwart postanowił się zmienić i przeprosić dawnych wrogów. Wojny już nie było, a on powinien poprawić sobie beznadziejny wizerunek, jaki sprawił mu świętej pamięci ojczulek. Nie oznaczało to, że zmieni się cały. Nigdy nie porzuciłby swojego wrednego charakterku. A jeśli już, to wątpił, żeby mu się to udało. Od dzieciństwa rodzice wpajali mu jaki ma być. Zimny, poważny i nie wyrażający uczuć. Nie myślał by się im sprzeciwić, by chociaż powiedzieć słowo, gdy się z nimi nie zgadzał. Jednakże teraz wszystko diametralnie się zmieniło. Jego ojciec został zamknięty w Azkabanie, a matka, od zawsze zależna i poddana swojemu mężowi mogła w końcu zająć się własnym życiem. Mimo tego, że zdecydowanie była lepszym rodzicem niż Lucjusz, Ministerstwo Magii postanowiło wysłać ją na terapię do Świętego Munga, by lepiej przystosować ją do normalnego życia. Teraz młody Malfoy nie był zależny od nikogo. W akcie wdzięczności za oczyszczenie go ze wszystkich, czy może też wyrzutów sumienia, do których bardzo niechętnie się przyznawał, zamierzał naprawić swojego dotychczasowe błędy. Zwłaszcza wśród Gryfonów, którym nieustannie uprzykrzał życie przez ponadsiedem lat. Odetchnął głęboko i już otwierał usta, aby coś powiedzieć, ale dziewczyna minęła go szybkim krokiem i skierowała się w stronę drzwi od biblioteki.
“Nie mogę teraz odejść. Nie przy takiej okazji” - pomyślał Draco. Przeklinając samego siebie, krzyknął:
- Granger, zaczekaj chwilę!
“Nie no, tylko tego brakowało. Żebym się uganiał za jakąś nieznośną Gryfonką.” - krytykował się w duchu, choć wiedział, że musi to zrobić.
Dziewczyna niepewnie stanęła, a on podbiegł do niej i powiedział:
- Musimy pogadać.
- Pogadać, tak? Pogadać?! Jeśli chcesz mnie nawyzywać od szlam, to zrób to teraz i zostaw mnie w spokoju.
Szlama.
To słowo nie kojarzyło mu się zbyt dobrze.
Nie, nie może stchórzyć. Da radę. Przecież jest Malfoyem. Nie będzie nieśmiały, nie ma mowy. W końcu Malfoy zawsze dostaje to, czego chce.
- Nie Granger, ja chcę… przeprosić - patrzył jej prosto w oczy swoim twardym, nic nie zdradzającym spojrzeniem.
To, że dziewczyna zdziwiła się, to mało powiedziane. Przez chwilę na jej twarzy odmalowało się ogromne zaskoczenie, ale ostatkiem sił, opanowała się.
- A za co jeśli można wiedzieć? - prychnęła, starając się ukryć szok.
- Za to, że byłem twoim wrogiem. Za to siedem lat wzajemnej nienawiści. Za nazywanie cię szlamą i dokuczanie tobie, Wiewiórowatemu i Potterkowi. Za... za wszystko.
Teraz Gryfonka nawet nie próbowała nic ukrywać. Patrzyła się na niego z szeroko otwartymi ustami, nie zdając sobie sprawy, że Malfoy właśnie myśli jak uroczo dziewczyna wygląda w takim wydaniu, po czym karci się duchu.
Nie, ona nie zdawała sobie z tego sprawy. Myśli Hermiony pędziły jak szalone, analizując zupełnie inne tematy: “Malfoy przeprasza. Nie, on nie umie. On nie może. Ale te jego oczy mówiły prawdę… Nie, jest zbyt wrednym Ślizgonem. I NIE PRZEPRASZA. Cholera, on się ze mnie naśmiewa. Oszust jeden.”
- Yyyyy… - planowała powiedzieć coś bardziej ambitnego, ale nie wyszło.
Draco już otwierał usta, żeby z wrednym uśmieszkiem walnąć jakimś tekstem, ale dziewczyna poczuła nagły przypływ złości i wyprzedziła go.
- Kłamiesz - powiedziała z zimnym spojrzeniem. - Malfoy, odwal się wreszcie od nas! I nie próbuj stosować na mnie tych swoich sztuczek, bo to i tak nie zadziała - powiedziała twardo i odwróciła się na pięcie, żeby wejść do biblioteki.
Już trzymała dłoń na klamce, z zamiarem otworzenia drzwi, gdy silna ręka objęła ją w pasie i odciągnęła za najbliższy róg. Po chwili ujrzała przed sobą Ślizgona z żądzą mordu w stalowoszarych oczach. Chłopak przycisnął ją do ściany i położył ręce po obu stronach jej ramion. Nachylił się delikatnie do ucha dziewczyny i wyszeptał:
- Nigdy. Więcej. Nie. Oskarżaj. Mnie. O. Kłamstwo. - W spontanicznym geście bezradności wziął do ręki jeden jej loczek i zakręcił go wokół palca. - Naprawdę przepraszam. - Popatrzył jej prosto w duże, miodowe oczy.
Spojrzenie Gryfonki zdradzało wszystkie uczucia, które w danej chwili odczuwała. Teraz dziewczyna była naprawdę wściekła.
Wyszarpała się z uścisku Malfoya i odepchnęła go, po czym bez żadnych wątpliwości spoliczkowała blondyna. Odszukała wzrokiem swoje książki, które leżały nieopodal, podniosła je i zwróciła się w stronę chłopaka.
- Nigdy więcej mnie nie dotykaj, Maloy! Nie boisz się, że ubrudzisz się szlamem?! - warknęła. - Jeśli myślisz, że jednym bezwartościowym słowem uda ci się naprawić wszystko, co mi zrobiłeś, to naprawdę grubo się mylisz! - krzyknęła i pobiegła w kierunku schodów do dormitorium Gryffindoru.
- Granger, czekaj! - krzyknął za nią, ale ta zaczęła biec jeszcze szybciej. - Jeszcze tego pożałujesz!
Ale dziewczyna już zniknęła na schodach.
Draco westchnął zrezygnowany i wolno ruszył do swojego dormitorium.
Jak mógł zmarnować taką okazję?! Przecież jest Malfoyem i zawsze dostaje to, czego chce. Tak musi być i tym razem.
Przyśpieszył kroku, nie zważając na ludzi pojawiających się na korytarzach i witających się z nim. Nawet nie spostrzegł kiedy siedział już na swoim łóżku z ułożonym planem na przeproszenie „tej durnej, tajemniczej Gryfonki”, która nie chce mu wybaczyć. Nie będzie się przychylał ani wysilał. Co to, to nie. W końcu ciągle jest szanownym, wrednym panem Malfoyem. A Granger, mimo że wyładniała i leciała na nią połowa Hogwartu, ciągle jest przemądrzałą Gryfonką.
„Użyję tylko swojego uroku osobistego” - pomyślał blondyn optymistycznie i chwilę później odpłynął w krainę Morfeusza.
***
Hermiona zdyszana wpadła do dormitorium, które dzieliła z Ginny i rzuciła się na łóżko.
Jako Prefekt Naczelna miała własny pokój, ale załatwiła u McGonagall, aby Ruda mogła mieszkać razem z nią. Całe pomieszczenie dzieliło się na cztery części - sypialnia Hermiony, sypialnia Ginny, łazienka i salonik z kominkiem, stolikiem, kanapą i dwoma fotelami.
Na nieszczęście brązowookiej, współlokatorka była obecna i zaraz za nią wpadła do jej pokoju. Od razu zauważyła, że coś jest nie tak. Odezwała się jak najdelikatniejszym głosem, na jaki było ją stać:
- Mionka... Co się stało, kochana?
Hermiona odwróciła się do niej tyłem, naciągnęła kołdrę na głowę i prawie niedosłyszalnym szeptem powiedziała:
- Malfoy...
Ginny wiedziała, że to jest drażliwy temat.
Przez pięć lat dziewczyna płakała za każdym razem, gdy usłyszała jak blond arystokrata wyzywa ją od szlam i nic nie wartych kujonek. Nienawidziła go. Dopiero na szóstym roku powoli zaczęła sobie z tym radzić.
Ale dziewczyna zawsze chciała być dla wszystkich jak najlepsza. Między innymi dlatego namówiła Harry'ego, aby uratował Malfoya z płonącego pokoju życzeń.
Między innymi...
Granger pamiętała jeszcze jedną rzecz.
Tą, która zniszczyła całe jej poczucie własnej wartości.
- Malfoy...
Ginny wiedziała, że to jest drażliwy temat.
Przez pięć lat dziewczyna płakała za każdym razem, gdy usłyszała jak blond arystokrata wyzywa ją od szlam i nic nie wartych kujonek. Nienawidziła go. Dopiero na szóstym roku powoli zaczęła sobie z tym radzić.
Ale dziewczyna zawsze chciała być dla wszystkich jak najlepsza. Między innymi dlatego namówiła Harry'ego, aby uratował Malfoya z płonącego pokoju życzeń.
Między innymi...
Granger pamiętała jeszcze jedną rzecz.
Tą, która zniszczyła całe jej poczucie własnej wartości.
Tą, która zrujnowała jej spokój ducha, który tak długo tworzyła.
Tą, która męczy ją w koszmarach.
Męki u Bellatriks w Malfoy Manor.
Owszem, Draco tam był.
I byłby to kolejny powód, żeby go nienawidzić.
Byłby. Gdyby Malfoy był tam z własnej woli.
Ale on został zmuszony.
Zmusili go, żeby patrzył na to, jak jego ciotka torturuje Hermionę.
Był zapewne święcie przekonany, że dziewczyna nic z tamtej chwili nie pamięta, lecz ona pamiętała wszystko z drobnymi szczegółami.
A najbardziej w pamięci utkwiła jej scena dosłownie przed utratą przytomności.
Ta scena, w której Malfoy popatrzył jej w oczy swoimi zrozpaczonymi oczami, w których obficie płynęły łzy.
Tą, która męczy ją w koszmarach.
Męki u Bellatriks w Malfoy Manor.
Owszem, Draco tam był.
I byłby to kolejny powód, żeby go nienawidzić.
Byłby. Gdyby Malfoy był tam z własnej woli.
Ale on został zmuszony.
Zmusili go, żeby patrzył na to, jak jego ciotka torturuje Hermionę.
Był zapewne święcie przekonany, że dziewczyna nic z tamtej chwili nie pamięta, lecz ona pamiętała wszystko z drobnymi szczegółami.
A najbardziej w pamięci utkwiła jej scena dosłownie przed utratą przytomności.
Ta scena, w której Malfoy popatrzył jej w oczy swoimi zrozpaczonymi oczami, w których obficie płynęły łzy.
Draco Malfoy płakał. Z jej powodu. A na jego twarzy widniał taki ból, jakiego jeszcze nigdy w życiu nie widziała, choć naprawdę wiele przeżyła.
Wiedziała, że od tamtej pory pewnie coś się zmieni.
Ale nie spodziewała się, że blondyn ją przeprosi.
Wiedziała, że od tamtej pory pewnie coś się zmieni.
Ale nie spodziewała się, że blondyn ją przeprosi.
Jej problem polegał na tym, że nie potrafiła ufać ludziom.
Po ciemnych czasach Voldemorta, po wszystkich zawodach, jakie musiała znosić, po kłamstwach osoby, której ufała, po bólu i rozpaczy, nie była już tą samą Hermioną, co wcześniej.
Po ciemnych czasach Voldemorta, po wszystkich zawodach, jakie musiała znosić, po kłamstwach osoby, której ufała, po bólu i rozpaczy, nie była już tą samą Hermioną, co wcześniej.
- Hermi... opowiedz co się stało. Proszę.
Brązowooka niechętnie podniosła głowę i zaczęła mówić.
I tak minął im wieczór.
Opowiedziały sobie dosłownie wszystko, co leżało im na sercu.
Wiedziały, że mogą na sobie bezgranicznie polegać... i, że druga zawsze pocieszy tą pierwszą.
Ginny w roli pocieszycielki sprawowała się doskonale, więc już po chwili jej starań Hermiona nie mogła powstrzymać niekontrolowanego ataku śmiechu.
- Brzmisz jak lekko upośledzony królik - uznała Ginny, zaśmiewając się do łez ze śmiechu przyjaciółki.
- Osz ty! Ja ci zaraz pokażę upośledzonego królika w akcji! - krzyknęła Hermiona i rzuciła w Rudą poduszką.
Niedługo później bitwa poduszkowa przerodziła się w dwuosobową imprezkę i zabawę zaklęciami. W końcu każdy musi się kiedyś wyszaleć, prawda?
Około czwartej nad ranem dziewczyny uznały, że chyba trzeba iść spać.
Kompletnie pijane, co dziwnym trafem zdarzało się im coraz częściej, z włosami przefarbowanymi na sino-koperkowy róż, w męskich koszulach do kolan (które wyczarowały, żeby nie było), z majtkami założonymi na głowę i niezmiernie dziwnym makijażem upośledzonych królików na twarzy, dosnuły się do łóżek. W geście ogromnego zmęczenia i zdecydowanie zbyt dużej ilości alkocholu we krwi, momentalnie zasnęły, nie niepokojąc się jakie niespodzianki szykuje im następny dzień.
***
Brązowooka niechętnie podniosła głowę i zaczęła mówić.
I tak minął im wieczór.
Opowiedziały sobie dosłownie wszystko, co leżało im na sercu.
Wiedziały, że mogą na sobie bezgranicznie polegać... i, że druga zawsze pocieszy tą pierwszą.
Ginny w roli pocieszycielki sprawowała się doskonale, więc już po chwili jej starań Hermiona nie mogła powstrzymać niekontrolowanego ataku śmiechu.
- Brzmisz jak lekko upośledzony królik - uznała Ginny, zaśmiewając się do łez ze śmiechu przyjaciółki.
- Osz ty! Ja ci zaraz pokażę upośledzonego królika w akcji! - krzyknęła Hermiona i rzuciła w Rudą poduszką.
Niedługo później bitwa poduszkowa przerodziła się w dwuosobową imprezkę i zabawę zaklęciami. W końcu każdy musi się kiedyś wyszaleć, prawda?
Około czwartej nad ranem dziewczyny uznały, że chyba trzeba iść spać.
Kompletnie pijane, co dziwnym trafem zdarzało się im coraz częściej, z włosami przefarbowanymi na sino-koperkowy róż, w męskich koszulach do kolan (które wyczarowały, żeby nie było), z majtkami założonymi na głowę i niezmiernie dziwnym makijażem upośledzonych królików na twarzy, dosnuły się do łóżek. W geście ogromnego zmęczenia i zdecydowanie zbyt dużej ilości alkocholu we krwi, momentalnie zasnęły, nie niepokojąc się jakie niespodzianki szykuje im następny dzień.
***
Hej, hej! Pierwszy rozdział już jest, jak widzicie ;D
Będę dozgonnie wdzięczna za jakikolwiek komentarze.
Pozdrawiam,
Wasza Kirrey <3
Będę dozgonnie wdzięczna za jakikolwiek komentarze.
Pozdrawiam,
Wasza Kirrey <3
Super!
OdpowiedzUsuńTylko mam malutką proźbę....
Dłuższe rozdziały poproszę ;)
Jeeej, pierwszy komentarz <3 Dziękuję :D
UsuńNastępny rozdział będzie dłuższy. O wiele dłuższy. I dostaniesz dedykację. Co ty na to? :>
Chętnie i dzięki ;)
UsuńSuper piszesz.
A jeżeli można wiedzieć to kiedy nastepny, bo zapowiada się interesująco ;*
Moim zdaniem, zaczyna się nieźle. Fajnie, że potrafisz oddać uczucia i charaktery postaci. Zdarzyły się jedna czy dwie literówki, ale od strony poprawności ortograficznej jest bardzo dobrze. Jedna uwaga - zdania nie zaczyna się od a/ale. To się trochę gryzie..
OdpowiedzUsuń~Krukonka (Martyna z grupy pani Klaudii z obozu :P)
Literówki się niestety zdarzają, a co do tych zdań, to masz rację, zapomniałam o tym. Dziękuję bardzo :D
UsuńSuper, czekam na dalsze rozdziały! <3 /hedzia
OdpowiedzUsuńDzięki <3
Usuńświetnie Ci to wyszło, Kara! <3 chcemy więcej! :3
OdpowiedzUsuń/Ola ;>
Jeju :') Dziękuję! <3
UsuńSuper rozdział, to będzie mój ulubiony blog Dramione <3. :D Zapraszam do siebie, każdy komentarz mile widziany. ;D
OdpowiedzUsuńOjejku, dziękuję bardzo! :') Na pewno odwiedzę twojego bloga :D
UsuńWoah! Karusia pisze Dramione ♥ Alpaka nie wiedziała, ale Alpaka na pewno będzie je czytała, bo się zapowiada świetnie! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Alpaka
<3
UsuńZaczęłaś niby tak prosto i szybko wkroczyłaś do akcji... ale jednak mi się podobało. Zwłaszcza, nie wiem jak ty to zrobiłaś, ale naaprawdę ci się udało, przekonać mnie... że Malfoy naprawdę przeprasza.
OdpowiedzUsuńWięc duży plus dla ciebie za to.
Ale czy Hogwart naprawdę potrafił się tak szybko zebrać po tym wszystkim, chodzi mi głównie o ludzi. Stratę bliskich nie jest tak łatwo zapomnieć. Do normalności daleko.
:)
Ale, ale... jako pierwszy rozdział, muszę przyznać, że dobrze sobie z tym poradziłaś. Życzę weny i zapraszam do mnie do komentowania :P bo mam teraz mały zanik weny i komentarze by mi się przydały do motywacji. Hahah <3 Mogę być nawet z krytyką.
na-skraju-wolnosci.blogspot.com
Pozdrawiam, Lora
Kurczę, jaki zaszczyt, taka genialna pisarka komentuje :D Bardzo lubię Twojego bloga, naprawdę :)
UsuńDziękuję za szczery komentarz <3
I życzę weny ;D
haha genialne!! bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :D
UsuńJeeeez to zapowiada się superkalifradalistodekspialitycznie! Upośledzonej króliki zawsze razem! Podoba mi sie styl pisania. I fabuła. YAY. Sino-koperkowy-róż i machoniowy-brąz to klory tej jesieni!
OdpowiedzUsuńPisz pisz pisz! Weny Ci życzę!
Twój Karusek Tygrysekvel Jezus aka Batman Sherlock Stark <3
Bhdgcfbsgfxvq <3 Wiesz, że cię kocham mój Karusku Tygrysku vel Jezusie aka Batmanie Sherlocku Starku Ma Piękna Karolajno aka 1/3 zajebistego trio Batorego vel Istnie Szatańska Chrześcijanko aka Kocham Budyń a morał z tego taki, że mokrymi spodniami Blaise'a nie da się wykastrować kota Hermiony aka Kocham nasze bitwy o szafkę aka kc motzno?
UsuńDziękuję :D
Też lubisz sino-koperkowy-róż?!
UsuńMój ulubiony kolor :D
Usuń*U*
UsuńDosyć o kolorach!
Pisz ten rozdział, bo zwariuję!
Amen.
kiedy kolejny rozdział? :'(
OdpowiedzUsuńdziś lub jutro :c
Usuńjuż jest i drugi i trzeci :D
UsuńNie umiem komentować ale wyszło Ci świetnie. Zabieram się za pozostałe rodziały :^ / Kasia
OdpowiedzUsuńkocham <3 idę do następnego rozdziału!
OdpowiedzUsuń-ceilene
Witaj w bloggerskim świecie Dramione :) Bardzo się ciesze, że powstał nowy blog o tej tematyce i to w całkiem przyzwoitym stylu :) Wnioskuję, że to twoje pierwsze opowiadanie - zwykle autorki zaczynają od szkolnych dramione. Plusem jest oryginalny początek w tej kwestii, że przynajmniej nie wpadli na siebie w pociągu - jak to miało miejsce w 1002 historiach. Ładne dialogi, dość dobrze oddają emocje bohaterów za co duży plus ode mnie :) Minusy... każde opowiadanie je ma, jak dla mnie głównym jest charakter Draco. Oczywiście, że wojna go zmieniła i oczywiście, że masz prawo jako autorka dowolnie kształtować jego charakter, ale dla mnie Draco to taki typ człowieka, który wcześniej połknie swój język niż przeprosi... :D A już na pewno nie w pierwszym rozdziale. Dużo bardziej pasują mi historie, w których on powoli, krok po kroku się do niej zbliża... Jednakże, to tylko moje subiektywne odczucie, jako czytelniczki o określonym guście w tej tematyce :) Fajny pomysł na wspólne dormitorium dziewczyn i ogólnie fajnie opisałaś ich relację, ale chyba trochę przekoloryzowałaś z tym upośledzonym, zardzewiałym królikiem... Co za dużo to trochę niezdrowo :) Fajnie, że mam możliwość przejścia do kolejnego rozdziału - lecę czytać dalej i Pozdrawiam Cię Serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPS. Rozdział zawiera literówki, ale i tak chyba mniej niż przeciętny rozdział napisany przeze mnie więc się tym nie martw :)
Serdecznie dziękuję za każde słowo komentarza.
UsuńTo naprawdę zaszczyt zostać tak mile skomentowaną przez Ciebie :)
Bardzo długo zastanawiałam się nad rozpoczęciem tego bloga i wstawieniem pierwszego rozdziału, a gdy już się na to zdecydowałam, wiedziałam, że nie będzie to jakieś mistrzostwo świata i aby pisać dalej, będę musiała popracować. W końcu wszystkiego trzeba się nauczyć, prawda? :)
Jeszcze raz dzięki.
Pozdrawiam i życzę weny :)
Pierwszy rozdział i - zwaliłaś mnie z nóg. No dosłownie!
OdpowiedzUsuńNie dosyć, że przeprosiny Malfoya i bezbłędna reakcja Gryfonki to jeszcze ta końcówka - jak sobie wyobraziłam Hermionę w takim makijażu i z majtkami NA GŁOWIE to padłam i nie mogę przestać się szczerzyć :D
http://zmienimy-to-draco-hermiona.blogspot.com/