piątek, 7 listopada 2014

Rozdział 2 - Początek czy koniec?

Serdecznie dziękuję za ilość wyświetleń i komentarzy pod poprzednim postem <3 Jesteście świetni. Rozdział z dedykacją dla wszystkich komentujących, a w szczególności dla WhiteTiger oraz Księżniczki Karmen Elsette Dark IV <3

Była piękna, słoneczna sobota. Zaskakująco ładna jak na początek listopada. Dzień wolny.
Mnóstwo uczniów wyległo na błonia w poszukiwaniu świeżego powietrza, relaksu czy chwili ze znajomymi. Zewsząd słychać było śmiechy i przeplatające się przez siebie rozmowy.
Dzień zapowiadał się wprost idealnie.
Z okazji zbliżających się prób do Balu Bożonarodzeniowego, nauczyciele nie męczyli swoich podopiecznych pracami domowymi. O dziwo, nawet szanowny Nietoperz, zwany także Mistrzem Eliksirów, czy Panem Zabijającym Jednym Spojrzeniem, ulitował się nad Hogwartczykami.
Choć uroczystość miała się odbyć dopiero pod koniec grudnia, przed przerwą świąteczną, już zaczynały się treningi. Wszystkie siódme klasy mają rozpocząć tańce, tuż po parze prefektów naczelnych.
Wszyscy niezmiernie ekscytowali się Balem; nawet ci, po których nie można by się było tego spodziewać…
Draco Malfoy szedł po błoniach z istnie idiotyczną miną, chcąc ukryć szeroki uśmiech. Mózg arystokraty był jednak magicznie przeprogramowany na myśli o tym, że będzie tańczył z Granger. Nie zamierzał zapraszać jej na ten bal, skądże znowu! Ale był prefektem naczelnym. Tak samo jak ona. A to oznaczało tylko jedno… Będą musieli rozpocząć cały bal i Granger na pewno się to nie spodoba.
Arystokrata ostatkiem sił powstrzymał się przed wybuchnięciem wrednym śmiechem na cały głos.
Jego plan rozwijał się w najlepsze. Był absolutnie pewny, że Gryfonka mu wybaczy. A jak nie.. Cóż, jego duma tak ucierpi, że dziewczyna na pewno pożałuje swojej decyzji.
Draco wypatrzył swoich znajomych na pobliskim kocu. Skierował się w ich stronę, nie kontrolując myśli, które wciąż, z niewiadomych dla niego powodów, płynęły do brązowookiej.

                                                                          ***


Hermiona od godziny próbowała zwlec się z łóżka. Niekoniecznie jej to wychodziło.
Karciła się w duchu za stan, do którego się doprowadziła. Chociaż mimo nie najlepszych skutków, wiedziała, że wczorajszy wieczór zapamięta na długo. Była kompletnie pijana i wyczerpana, ale szczęśliwa.
Gryfonka mogłaby leżeć tak całymi godzinami. W wygodnym łóżku i mięciutkiej, pachnącej pościeli… Niestety, przerwano jej. Usłyszała głośne stukanie w okno. Z cichym jękiem podniosła się do pozycji siedzącej. Na parapecie siedziała mała, brązowa sowa.
Hermiona sięgnęła ręką po różdżkę, która zawsze leżała na jej szafce nocnej, ale ta w tajemniczy sposób zniknęła. Dziewczyna poważniej zaczęła zastanawiać się co one wczoraj z Ginny wyprawiały.
- Czas użyć zdolności manualnych - mruknęła do siebie.
Opanowała tą sztukę niedawno, lecz dobrze sobie radziła. Wyciągnęła więc ręce przed siebie i siłą woli spróbowała otworzyć okno. Nic.
- Najwyraźniej do tego trzeba być w pełni świadomym - powiedziała niezadowolona.
Pokonując upartą wolę, pragnącą zostać w łóżku, powoli wstała i otworzyła okno. Sówka wleciała do dormitorium, zostawiła list na stoliku, po czym natychmiast wyleciała z powrotem, nie oczekując na napojenie czy nakarmienie. Zdziwiło to Hermionę, więc prędko otworzyła kopertę i pogrążyła się w czytaniu.

Droga Hermiono!
Piszę do Ciebie, ponieważ mam ważną wiadomość. Jutro opuszczam Hogwart i wyjeżdżam na studia. Zostało mi mało czasu, ale mam nadzieję, że zdążymy się spotkać i pożegnać. A także przeprosić za ostatnią sytuację. Czekam na Ciebie na Wieży Astronomicznej o 14;00. Inni też będą.
Wybacz, że piszę tak chaotycznie, ale naprawdę się śpieszę.
Do zobaczenia!
Na zawsze Twój,
Ron

Kartka była wyrwana z zeszytu i niechlujnie złożona. Wiele fragmentów zostało zamazanych przez nadawcę.
Pierwsza myśl Hermiony pognała do wzmianki o studiach. Ron? Studia? Nie, te dwa słowa nie do końca do siebie pasowały.
“Gdzie wyjeżdża? Czemu? Wróci? Jacy inni będą na tym spotkaniu? O co, do cholery, chodzi?!” - myśli dziewczyny pędziły z oszałamiającą prędkością.
To może być koniec ich przyjaźni lub początek czegoś nowego, nieznanego dotychczas dziewczynie. Nie sądziła, że Ron odejdzie na zawsze. Że to będzie smutny, bezpowrotny koniec. Koniec pewnej.. “zależności”, która między nimi istniała, tak. Początek nowych możliwości, znajomości. I oczywiście początek tęsknoty za przyjacielem.
Nie miała pojęcia, dlaczego Ron wcześniej nic o tym nie wspominał.
Wiedziała jedno - jeśli zaraz nie zacznie się ogarniać, niczego się nie dowie.
Podeszła do zegarka, który wyraźnie wskazywał godzinę trzynastą.
Chwilę później w pokoju Pani Prefekt Naczelnej rozległa się bardzo głośna wiązanka przekleństw.
Nagle drzwi do dormitorium dziewczyny otworzyły się z hukiem i stanęła w nich Ginny. Najwyraźniej ona też dostała list od Rona, bo trzymała w ręce rozdartą kopertę. Była już całkowicie rozbudzona i ubrana.
- Kurna, Herm, co ty najlepszego tu wyprawiasz?! - wrzasnęła. Po czym stanęła jak wryta, gdy zobaczyła w jakim stanie jest jej przyjaciółka. Niezmyty makijaż z wczorajszej zabawy, wielkie doły pod oczami, piżama tył na przód i rozczochrane włosy, sterczące na wszystkie strony.
Jedni poczuliby współczucie widząc taki obraz. Inni od razu zabraliby się do ogarniania przyjaciółki. Ale nie Ginny. Dziewczyna stała przez chwilę bez ruchu, a następnie wybuchła śmiechem. W końcu Rude to wredne.
- Dostałaś wiadomość od Rona? - zapytała Hermiona.
Ginny potaknęła głową, nie mogąc powstrzymać nieustannego chichotu. Nie zrobiła nic więcej.
- Pomogłabyś mi może, czy będziesz się tak gapić i śmiać? - warknęła zdenerwowana Hermiona.
- Nie wykrzywiaj tak swojej pięknej twarzyczki, panno Granger. Szkodzi to twej jakże cudownej w tej chwili urodzie! - roześmiała się Ginny.
“Pannie Granger o jakże cudownej w tej chwili urodzie” zajęło chwilę uspokajanie swojej przyjaciółki.
Gdy Ruda opanowała się, pomogła Hermionie doprowadzić się do stanu używalności.
O czternastej były już gotowe do wyjścia. Szybkim krokiem skierowały się do Wieży Astronomicznej.
Gdy znalazły się na miejscu spotkania, czekali na nich Harry i Ron. Uśmiechnęli się do dziewczyn i przywitali je krótkimi uściskami.
- Dobra, to teraz mów o co chodzi, Ron - odparła brązowooka.
- Po pierwsze ja… Przepraszam, Hermiono.
- Za co? - zapytała Gryfonka.
- Za to, że niedawno nie chciałem dać ci wolnej ręki. Znaczy się… Że nalegałem na nasz związek, choć sam już go dawno zakończyłem. Za to, że musiałaś przeze mnie cierpieć i zapewne zaczęłaś mnie wtedy nienawidzić. I za to, że byłem taki nachalny. Mam szczerą nadzieję, że mi wybaczysz - wyrzucił z siebie lekko czerwonawy na twarzy Ron.
Hermionie zaszkliły się oczy. Tak wielką ulgę przyniosły jej słowa przyjaciela.
- Och, Ron… - szepnęła, po czym rzuciła się mu na szyję. - Nigdy nie będę cię nienawidzić! Przecież jesteśmy przyjaciółmi!
- Czyli przyjmujesz przeprosiny? - zapytał z nadzieją w głosie.
- Tak. Cieszę się, że zrozumiałeś swoje błędy.
- Ja też - powiedział, pocałował dziewczynę w policzek i odsunął się z zamiarem kontynuowania tematu studiów.
- Jak już pewnie wiecie wyjeżdżam. Dowiedziałem się o tym wczoraj, więc nie mogłem powiedzieć wam wcześniej. Wyjeżdżam do Rumunii. Do Charliego. Będę mu pomagał. Zdałem wczoraj egzamin i poszedł mi na tyle dobrze, że McGonagall pozwoliła mi wyjechać. Nawet się z tego powodu cieszyła, bo uznała, ze mam ogromną wiedzę na temat smoków. Oczywiście wrócę tu jeszcze, spokojnie. Przed końcem roku powinienem was odwiedzić.
- Wow, bracie, moje gratulacje! - krzyknęła uradowana Ginny.
- Będziemy tęsknić - odparł Harry, a Hermiona przytaknęła.
Przyjaciele jeszcze długo rozmawiali o wyjeździe Rona i wspominali stare czasy. Gdy postanowili się rozejść Rudy zatrzymał ich jeszcze na moment.
- Jest taka jedna sprawa… I chyba powinniście o tym wiedzieć. Ostatnio często pisałem z Charliem, a w wakacje odwiedziłem go na dwa tygodnie… Poznałem jedną osobę. Nazywa się Rose. Poznaliśmy się w wakacje, po wojnie. Teraz wciąż piszemy. I ja… No cóż, inaczej tego nie da się ująć… Zakochałem się.

                                                 ***

Przepraszam, że tak krótko, ale mam malutko czasu. Następnym razem będzie dłuższy rozdział. I zdecydowanie więcej Dramione :D
Pozdrawiam,
Wasza Kirrey <3

12 komentarzy:

  1. nie szkodzi, że krótki, mi się podoba <3
    weny :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział, krótki, ale jakże treściwy. <3 Życzę weny i czekam na kolejny. ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj dedykacją dla mnie! DZIĘKUJĘ MOJA KIRREY! Rozdział jest dużo dłuższy od poprzedniego i bardzo mi sie podoba. Jestem bardzo ciekawa planów Malfoya. Mimo iż zdradziłaś mi kilka sekretów, nie wiedziałam nic o żadnej Rose! Przesyłam całuski i magiczną wenę <3
    White Tiger

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety minus za brak oryginalności. Bal i taniec Malfoy/Granger - wątek wałkowany milion razy. Żeby oni tak dla odmiany raz musieli razem np. wyplewić ogródek Hagrida, albo cokolwiek innego niż te romantyczne tańce na środku Wielkiej Sali...
    Fajnie, że piszesz i że masz też własne pomysły, ale jak dla mnie upijająca się Hermiona i Draco z idiotyczną miną to coś czego nie jestem w stanie sobie wyobrazić. Plus za pozbycie się Rona. Jakoś nie trawię go w pobliżu Hermiony :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, wezmę to sobie do serca :) Może jeszcze wymyślę coś bardziej oryginalnego.

      Usuń
  5. Są błędy, ale niektóre nawet słodkie ;) Podoba mi się częstotliwość dodawania rozdziałów i to, ze czas akcji jest zgodny z naszym kalendarzem. Niestety, jak dla mnie jak na początek za szybko idzie akcja. Ale bardzo interesujące może się to okazać... Nawiązania do książki też są fajne. Życzę weny i dużo wolnego czasu na dokładne przemyślenie akcji. Trzymam kciuki,
    Know-it-all :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ron jest taki... taki... no nie obraź się ale nie znoszę go!
    Jest z Hermioną, trzyma ją kurczowo w związku którego sam nie chce a przy tym pisze z inną dziewczyną, kończy ten związek i od razu jej o tym mówi.
    Ja wiem, że ona się nie gniewa, nawet jej to na rękę ale jak ja go nie lubię!
    Niech już sobie jedzie.

    Ogółem ten taniec z Malfoyem... Mina Hermiony będzie bezcenna :D

    http://zmienimy-to-draco-hermiona.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń